W dzisiejszym wydaniu między innymi:
💜 Tajemnice subskrypcji: Opanuj psychologię, która decyduje o sukcesie lub porażce produktów subskrypcyjnych
💜 Biznes i Technologia, PM i TPM – czyli Niezwyciężony Debel w Zarządzaniu Produktem (gościnny artykuł Katarzyny Nowak-Rybka)
💪 Ciekawe możliwości pracy w zarządzaniu produktem
💡 Product Spotlight Mariusz Witkowski Product Coach & Advisor Founder shoshin.pm
🍪 Product Bites - małe porcje wiedzy o produkcie
🔥 MLA week#9
Dołącz do Premium, aby uzyskać dostęp do całej zawartości.
Przeczytanie tego wydania zajmie Ci prawie godzinę. Mnóstwo treści (lub mięsa)! (Dla wegan - dużo tofu!)
Weź notatnik 📰 i swój ulubiony napój 🍵☕
Wstępniak od Alex 💜
Syndrom Technologicznej Sroki: Dlaczego Product Managerowie Nie Mogą Przestać Gonić za Błyskotkami
Pozwól, że namaluję ci obraz sytuacji, która prawdopodobnie dzieje się w twojej firmie właśnie teraz: Product manager prezentuje swoją "innowacyjną" roadmapę, praktycznie podskakując z ekscytacji na temat integracji AI i budowania wszystkiego w Bubble. Tymczasem podstawowy produkt ma 40% wskaźnik rezygnacji, a zespół produktowy nie potrafiliby wymienić trzech największych problemów swoich użytkowników, nawet gdyby ich praca zależała od tego (a w zasadzie zależy).
Brzmi znajomo? Witaj w tym, co nazywam Syndromem Technologicznej Sroki.
Pułapka Dopaminy
Oto rzecz o naszych mózgach: są zaprogramowane na nowości. Neurobiologia mówi nam, że nowe rzeczy wywołują uwalnianie dopaminy w naszych ścieżkach nagrody. To ten sam mechanizm, który sprawia, że automaty do gry są uzależniające, i zgadnij co? Zamienia product managerów w technologicznych narkomanów.
Każdy nowy framework, każde błyszczące narzędzie, każda "przełomowa" technologia obiecuje szybką dawkę tej słodkiej, słodkiej dopaminy. AI! No-code! Web3! To jak niekończąca się parada automatów do gry w zarządzaniu produktem, a my wszyscy przegrywamy w nich nasze kariery.
Podwójna Pułapka: Szum Wokół AI i Obsesja No-Code
"Ale mogę to zbudować w Bubble!" stało się okrzykiem bojowym współczesnego PM-a, który zapomniał o swojej właściwej pracy. Pozwól, że będę crystal clear: Jeśli spędzasz więcej czasu bawiąc się narzędziami no-code niż rozmawiając ze swoimi użytkownikami, nie jesteś product managerem - jesteś hobbystą z tytułem zawodowym.
Ci sami PM-owie, którzy nie potrafią napisać spójnego opisu problemu, teraz:
Spędzają godziny budując prototypy AI dla problemów, których nie zwalidowali
Tworzą no-code'owe wersje funkcji, o które nikt nie prosił
"Eksplorują możliwości" w technologiach, których ledwo rozumieją
To jak kupowanie aparatu za 8000 złotych, gdy nie nauczyłeś się podstaw kompozycji. Narzędzie nie uczyni cię lepszym fotografem, a AI nie uczyni cię lepszym product managerem.
Prawdziwy Koszt Twojego Uzależnienia od Technologii
Marty Cagan od lat krzyczy o koszcie alternatywnym w zarządzaniu produktem, ale jesteśmy zbyt zajęci bawieniem się nowymi zabawkami, żeby słuchać. Zróbmy proste obliczenia:
Każda godzina, którą spędzasz majstrując przy Bubble to:
Jedna godzina mniej na zrozumienie twoich użytkowników
Jedna godzina mniej na rozwój rzeczywistej strategii produktowej
Jedna godzina mniej na rozwiązywanie prawdziwych problemów
Jak mawiał mój mentor: "Twoich użytkowników gówno obchodzi twój stos technologiczny - oni chcą rozwiązać swoje problemy." Ostre? Może. Prawdziwe? Absolutnie.
Niewygodna Prawda
Branża technologiczna ma ADHD i jest ono zaraźliwe. Jesteśmy tak pochłonięci kolejną wielką rzeczą, że zapomnieliśmy o podstawach. To jak próba nauki zaawansowanego rachunku różniczkowego, gdy wciąż liczysz na palcach.
Chcesz poznać naprawdę przerażającą część? Podczas gdy wszyscy jesteśmy rozproszeni tymi błyszczącymi zabawkami, nasza właściwa praca - rozwiązywanie rzeczywistych ludzkich problemów i tworzenie wartości - pogarsza się. Nasze produkty stają się bardziej złożone, mniej użyteczne i coraz bardziej oderwane od ludzkich potrzeb.
Pamiętasz Theranos? Mieli niesamowite dema technologiczne. Wiesz, czego nie mieli? Działającego produktu, który rozwiązywał rzeczywiste problemy. A jednak wszyscy sprintujemy tą samą ścieżką, tylko z innymi zabawkami.
Chcesz, żebym była jeszcze bardziej bezpośrednia? Twoja integracja AI nic nie znaczy, jeśli twój produkt nie rozwiązuje rzeczywistego problemu. Twój prototyp no-code jest bezwartościowy, jeśli nie rozumiesz potrzeb swoich użytkowników. Nie jesteś innowacyjny; jesteś nieodpowiedzialny.
Pułapka Figmy 2.0: Jak PM-owie Podążają za Designerami w Stronę Nieistotności
Pamiętasz, kiedy projektanci produktów faktycznie, no wiesz, projektowali rozwiązania problemów? Teraz przejdź się po dowolnej firmie technologicznej i obserwuj, jak obsesyjnie zajmują się auto-layoutem i bibliotekami komponentów, podczas gdy ich użytkownicy krzyczą z frustracji. Brzmi znajomo? Bo product managerowie pędzą dokładnie tą samą ścieżką ku nieistotności.
Przestroga z Historii Designerów
Zróbmy szybką lekcję historii. Projektanci produktów kiedyś byli rozwiązywaczami problemów. Spędzali czas na:
Zrozumieniu zachowania użytkowników
Mapowaniu złożonych przepływów pracy
Znajdowaniu innowacyjnych rozwiązań rzeczywistych problemów
Potem przyszła Figma. Nie zrozum mnie źle - Figma to fantastyczne narzędzie. Ale wiesz, co się stało? Designerzy tak bardzo obsesyjnie zajęli się narzędziem, że zapomnieli o rzemiośle. Stali się popychaczami pikseli, spędzając godziny na dopracowywaniu cieni, podczas gdy ich użytkownicy nie mogli nawet znaleźć przycisku logowania.
"Ale mój plik Figmy jest tak zorganizowany!" Tak, a twoi użytkownicy nadal nienawidzą twojego produktu. Gratuluję świetnych gradientów! 🎉
Historia się Powtarza: Uwiedzenie przez No-Code
Teraz obserwuj, jak ta sama tragedia rozgrywa się w zarządzaniu produktem. Zamień "Figmę" na "Bubble" lub "narzędzia AI", a zobaczysz dokładnie ten sam wzorzec:
Oryginalna “choroba” Designera
"Ale spójrz, jakie czyste są moje komponenty w Figmie!"
Obsesja na punkcie design systemów
Perfekcyjne makiety, które nie rozwiązują żadnych problemów
"Musimy przebudować to w Figmie"
Obecna Choroba PM-a
"Ale spójrz, co zbudowałem w Bubble!"
Obsesja na punkcie przepływów no-code
Działające prototypy, które nie rozwiązują żadnych problemów
"Musimy przebudować to w no-code"
Śmierć Rozwiązywania Problemów
Tu wkracza teoria obciążenia poznawczego (tak, rzucam tu trochę nauki). Nasze mózgi mają ograniczone zasoby poznawcze. Kiedy zbyt mocno skupiamy się na narzędziach, dosłownie nie mamy wystarczającej przepustowości mentalnej na myślenie strategiczne.
Wiesz, co wymaga znacznej przepustowości poznawczej?
Zrozumienie złożonych potrzeb użytkowników
Identyfikowanie ukrytych możliwości
Rozwój spójnej strategii
Podejmowanie trudnych decyzji kompromisowych
Wiesz, co pochłania tę przepustowość?
Uczenie się każdego nowego narzędzia no-code
Nadążanie za 47 różnymi implementacjami AI
Budowanie prototypów, o które nikt nie prosił
Utrzymywanie twojego "innowacyjnego" stosu technologicznego
Próżnia Strategiczna
Najboleśniejsza część? Podczas gdy wszyscy jesteśmy zajęci zabawą w dewelopera, nikt nie wykonuje faktycznej pracy zarządzania produktem. Teresa Torres mówi o ciągłym odkrywaniu, ale ty jesteś zbyt zajęty konfigurowaniem Zapiera, żeby rozmawiać z użytkownikami. Marty Cagan pisze o strategii produktowej, ale ty debugujesz swoją aplikację w Bubble.
Tworzymy pokolenie PM-ów, którzy są:
✅ Świetni w budowaniu szybkich prototypów
✅ Ekspertami w integrowaniu narzędzi no-code
✅ Mistrzami "szybkiego działania"
❌ Beznadziejni w strategii produktowej (swoją drogą, sprawdź nasz Product Spotlight w tym tygodniu, Mariusz Witkowski ma na ten temat kilka przemyśleń)
❌ Nieświadomi psychologii użytkownika
❌ Niezdolni do podejmowania trudnych decyzji
Prawdziwe Pytanie
Zapytaj siebie: Na twoim ostatnim spotkaniu produktowym, czy więcej rozmawialiście o narzędziach i funkcjach, czy o problemach użytkowników i strategicznych rezultatach? Bądź szczery. Poczekam.
Jeśli spędziłeś więcej czasu dyskutując o modelach AI niż o potrzebach użytkowników, nie jesteś product managerem - jesteś entuzjastą technologii z tytułem produktowym. I dokładnie w ten sposób designerzy stali się popychaczami pikseli zamiast rozwiązywaczami problemów.
W następnej kolejności zagłębimy się w to, dlaczego twoje podstawowe umiejętności PM-a nadal są do bani (spoiler alert: to dlatego, że jesteś zbyt zajęty bawieniem się błyskotkami, żeby je ćwiczyć). Ale najpierw może zamknij tę kartę z Bubble. Tylko na minutę. Obiecuję, że nie będzie bolało.
Twoje Podstawowe Umiejętności PM-a Nadal Są Do Bani (I AI Tego Nie Naprawi)
Słuchaj, musimy porozmawiać. I tak, to może trochę zaboleć.
Niedawno siedziałam na przeglądzie produktowym, obserwując PM-a, który z ekscytacją prezentował swoją "napędzaną przez AI roadmapę". Mieli piękne slajdy, perfekcyjne tickety w Jirze i nawet fantazyjny prototyp w Bubble. Wszyscy kiwali głowami, pod wrażeniem modnych słówek.
Wtedy zadałam proste pytanie: "Jaki problem rozwiązujemy?"
W pokoju zapadła cisza. Taka niezręczna cisza. Znasz ten moment, kiedy ktoś zwraca ci uwagę, że masz rozpięty rozporek? Taka cisza.
Rzecz w tym - byłam tam. Wszyscy tam byliśmy. To cholernie łatwe dać się ponieść ekscytacji nową technologią. To jak bycie dzieckiem w sklepie ze słodyczami, z tym że słodycze to AI i narzędzia no-code, a my powinniśmy być odpowiedzialnymi dorosłymi podejmującymi ważne decyzje produktowe.
Pamiętasz zeszły tydzień, kiedy tłumaczyłeś swojemu zespołowi, jak użyjesz AI do "zrewolucjonizowania doświadczenia użytkownika"? Założę się o cokolwiek, że nie potrafisz wymienić trzech największych problemów twoich użytkowników bez sprawdzania notatek. Nie spiesz się, poczekam...
Widzisz, o co mi chodzi?
Moment "O Kurde"
Chcesz się zabawić? Spróbuj tego na swoim następnym spotkaniu zespołowym. Zadaj te pytania:
"Jaki był ostatni prawdziwy problem użytkownika, który rozwiązaliśmy?"
"Kiedy ostatnio rozmawialiśmy z użytkownikami bez próby sprzedania im czegoś?"
"Jakie metryki faktycznie zmieniły się z powodu naszych ostatnich trzech wydań?"
Obserwuj, jak ludzie nagle stają się bardzo zainteresowani swoimi laptopami.
Niedawno przeprowadziłam to ćwiczenie z grupą PM-ów. Jeden z nich, nazwijmy go Michał (to nie jego prawdziwe imię), pracował od miesięcy nad funkcją wykorzystującą sztuczną inteligencję. Kiedy zadałam te pytania, doświadczył takiego momentu - wiesz, tego momentu "o kurczę", kiedy zdajesz sobie sprawę, że byłeś tak zajęty bawieniem się fajną technologią, że zapomniałeś o swojej właściwej pracy.
Michał później przyznał: "W ostatnim kwartale spędziłem więcej czasu na uczeniu się promptów AI niż na rozmowach z użytkownikami." Przynajmniej był w tym szczery.
Wyznanie
Oto moja własna niewygodna prawda: rozumiem to. Naprawdę rozumiem. W zeszłym miesiącu przyłapałam się na tym, że spędziłam trzy godziny na zabawie nowym narzędziem no-code zamiast przeglądania danych z badań użytkowników. To jest zabawne. Czujesz się produktywny. Daje ci ten szybki zastrzyk satysfakcji w stylu "popatrzcie, co zbudowałam!" Problem w tym, że podczas gdy wszyscy gonimy za tymi dawkami dopaminy, nasze faktyczne umiejętności rdzewieją. To jak bycie szefem kuchni, który spędza cały czas na kupowaniu nowych gadżetów kuchennych, ale zapomina, jak się właściwie gotuje.
Bądźmy szczerzy
Zanim zamkniesz tę kartę i wrócisz do swojego tutoriala AI, chcę, żebyś coś zrobił. Wyciągnij swój kalendarz teraz. Mówię poważnie - naprawdę otwórz swój kalendarz. Spójrz na spotkania z zeszłego tygodnia. Ile z nich dotyczyło funkcji i technologii? Ile było rzeczywistymi rozmowami z użytkownikami o ich problemach?
Jeśli jesteś podobny do większości PM-ów, z którymi pracuję, ta proporcja jest mocno zaburzona. I dobrze o tym wiesz.
Oto, co chcę, żebyś zrobił:
Zaplanuj trzy wywiady z użytkownikami na przyszły tydzień. Bez sprzedawania, bez naprowadzających pytań. Po prostu słuchanie.
Zapisz podstawowe metryki swojego produktu. Jeśli musisz je sprawdzić, właśnie udowodniłeś, że mogę mieć rację.
Zamknij kartę z Bubble. Tylko na dzisiaj. Obiecuję, że jutro nadal tam będzie.
To moja dzisiejsza sesja terapeutyczna. Zabolało? Prawdopodobnie. Potrzebowałeś to usłyszeć? Absolutnie. Chcesz mi powiedzieć, że się mylę? Spoko. Zrób to po tym, jak faktycznie porozmawiasz ze swoimi użytkownikami.
Zaczęło się jako wstępniak, ale potem pomyślałam, że to bardziej jak przemyślenia poparte dobrze zbadanymi koncepcjami, więc proszę bardzo, nie miejcie mi tego za złe. Wiem, mogłam to wykorzystać w następnym wydaniu, ale bazując na waszym feedbacku, lubicie moje produktowe wywody, więc proszę bardzo :) A w tym tygodniu mojego zespołu nie ma, żeby mnie powstrzymać 😝
Pułapka Empatii: Kiedy Zrozumienie Użytkowników Pogarsza Twój Produkt
Porozmawiajmy o czymś, co od lat nie daje mi spokoju - obsesji naszej branży na punkcie empatii. Zanim sięgniecie po widły i "mapy empatii", posłuchajcie mnie. Jako badaczka i psycholożka widziałam ciemną stronę empatii zbyt wiele razy. I uwierzcie mi, nie jest to przyjemny widok.
Pozwólcie, że opowiem wam historię, która na zawsze zmieniła moje podejście do badań użytkowników. Kilka lat temu pewien znaczący producent samochodów chciał być innowacyjny i sprawdzić, co użytkownicy myślą o interfejsie samochodu. Ich zespół UX był pełen pasji, zaangażowania i tonął w empatii. Spędzili miesiące na przeprowadzaniu wywiadów z użytkownikami, tworzeniu map podróży i prawdziwym "wczuwaniu się" w potrzeby użytkowników. Użytkownicy chcieli nowoczesnego, uproszczonego doświadczenia. Mieli dość "staromodnych" przycisków i pokręteł. Zespół słuchał. Troszczył się. Empatyzował.
Rezultat? Piękny, w pełni cyfrowy interfejs bez żadnych fizycznych kontrolek. A także? Przerażający wzrost liczby wypadków i kosztów, który przyprawił o zimne poty wszystkich - od inżynierów bezpieczeństwa po dyrektora finansowego. Okazało się, że te "staromodne" przyciski służyły całkiem ważnemu celowi - pozwalały kierowcom regulować ustawienia bez odrywania wzroku od drogi.
Sprawa z empatią jest taka - to jak ten przyjaciel, który zawsze się z tobą zgadza, ale daje okropne rady. Jak świetnie wskazuje Jonathan Haidt w swoich badaniach nad psychologią moralności, nasze intuicyjne, emocjonalne reakcje często przejmują kontrolę nad racjonalnym myśleniem. Jesteśmy dosłownie zaprogramowani, żeby najpierw czuć, a potem myśleć. I wiesz co? To nie jest tylko twój problem. Twoi użytkownicy właśnie teraz siedzą na sesjach badawczych, szczerze mówiąc ci, czego wydaje im się, że chcą, podczas gdy ich rzeczywiste zachowania opowiadają zupełnie inną historię. Jak powiedziałby Dan Ariely, są przewidywalnie irracjonalni (i ty też jesteś, kiedy potakujesz wraz z nimi).
Bądźmy przez chwilę szczerzy. Ile razy siedziałeś na sesji badawczej, czując, że CAŁKOWICIE rozumiesz swojego użytkownika? Twoje serce krwawi na widok ich zmagań. Praktycznie kończysz ich zdania. Masz w sobie tyle empatii, że można by nią wypełnić ocean.
A potem twoja funkcja jest spektakularną klapą.
Dlaczego? Ponieważ empatia bez kontekstu jest jak próba nawigacji z zepsutym kompasem - możesz czuć, że zmierzasz we właściwym kierunku, ale prawdopodobnie chodzisz w kółko.
Praca Roberta Cialdiniego nad wpływem społecznym pokazuje nam coś fascynującego - jesteśmy zaprogramowani, żeby odwzajemniać emocjonalne połączenie. Kiedy ktoś dzieli się z nami swoimi problemami, instynktownie chcemy pomóc. To piękna ludzka cecha... która może całkowicie zepsuć twoje decyzje produktowe.
Tu robi się naprawdę interesująco (zakładajcie swoje psychologiczne czapki). Badania Marthy Nussbaum nad emocjami i osądami moralnymi ujawniają coś kluczowego: emocje to nie tylko uczucia - to osądy o świecie. Kiedy empatyzujemy zbyt głęboko, nie tylko czujemy; dokonujemy błyskawicznych osądów o tym, co jest ważne i co wymaga naprawy.
Problem? Te emocjonalne osądy często całkowicie omijają nasze systemy racjonalnego podejmowania decyzji. To jak spotkanie projektowe, gdzie najgłośniejszym głosem w pokoju jest czysta emocja, a dane siedzą cicho w kącie, podnosząc rękę, ale nigdy nie zostając wywołane.
Chcesz wiedzieć, jak głęboko sięga ta królicza nora? Pozwól, że podzielę się kolejną historią, która zmusi cię do przemyślenia każdego wywiadu z użytkownikiem, jaki kiedykolwiek przeprowadziłeś... Opowiem ci o Sarze (tak, wiem, KOLEJNA Sara w badaniach produktowych 🙄, lubimy, gdy nasze persony nazywają się Sara). Sara była błyskotliwą product managerką, z którą pracowałam, która szczyciła się tym, że "naprawdę słucha użytkowników". Spędzała godziny na wywiadach z użytkownikami, zbierając spostrzeżenia, czując punkty bólu. Była przekonana, że nowa funkcja współpracy jej zespołu była dokładnie tym, czego potrzebowali użytkownicy. Dlaczego? Ponieważ każdy wywiad z użytkownikiem zdawał się to potwierdzać. Zabawne, jak to działa, prawda?
Oto niewygodna prawda: Sara tkwiła po szyję w błędzie potwierdzenia i nawet o tym nie wiedziała. Słyszała to, co chciała usłyszeć, widziała to, co chciała zobaczyć i czuła to, co chciała czuć. Brzmi znajomo? Tak, też tak myślałam.
Rozłóżmy na czynniki pierwsze ten psychologiczny koktajl, który wszyscy pijemy:
Heurystyka Afektu: Kiedy mocno coś czujemy (jak empatię wobec użytkownika), zabarwia to KAŻDĄ decyzję, jaką podejmujemy w tej sprawie. Badania Dana Ariely'ego pokazują, że nie jesteśmy tylko trochę stronniczy - jesteśmy przewidywalnie, systematycznie, komicznie stronniczy. Ta bolesna historia użytkownika o twoim procesie zamówień? Właśnie stała się NAJWAŻNIEJSZĄ RZECZĄ NA ŚWIECIE, nawet jeśli dotyczy 0,1% twojej bazy użytkowników.
Problem Selektywnej Empatii: Tu praca Jonathana Haidta robi się naprawdę interesująca. Nie empatyzujemy przypadkowo - selektywnie empatyzujemy z historiami i ludźmi, którzy potwierdzają nasze istniejące przekonania. To jak posiadanie playlisty składającej się wyłącznie z twoich ulubionych piosenek i nazywanie jej "kompleksowym badaniem muzycznym."
Pamiętacie tę motoryzacyjną katastrofę, o której wspomniałam? Oto co naprawdę działo się za kulisami: Zespół badawczy emocjonalnie zaangażował się w narrację o "przyszłości prowadzenia pojazdów". Nie tylko rozumieli swoich użytkowników - stali się emocjonalnymi zakładnikami konkretnej wizji przyszłości.
Martha Nussbaum nazwałaby to "reżimem emocjonalnym" - gdy pewne uczucia stają się tak dominujące, że tworzą własne pole zniekształcenia rzeczywistości. Zespół nie tylko empatyzował; budował emocjonalną komorę pogłosową.
Więc jakie jest rozwiązanie? Czy powinniśmy wszyscy stać się pozbawionymi emocji robotami badawczymi? (Spojler: Nie, ale czy nie byłoby to ciekawe podczas wywiadów z użytkownikami? A nasi rodzimi eksperci od AI byliby tacy szczęśliwi, prawda? Kolejni agenci AI do zastąpienia nas 🤖. Spokojnie, nadal jesteśmy lepsi niż jakakolwiek sztuczna "inteligencja")
Koncepcja racjonalnego współczucia Paula Blooma oferuje nam wyjście. Zamiast tonąć w empatii, możemy:
Uznać emocje bez pozwalania im kierować
Szukać wzorców behawioralnych, nie tylko reakcji emocjonalnych
Rozważać szersze implikacje systemowe (witajcie, zasady bezpieczeństwa motoryzacyjnego!)
Chcesz usłyszeć, jak to faktycznie wdrożyć w praktyce? I dlaczego większość "zrównoważonych podejść" wciąż wpada w pułapkę empatii? Pozwól, że podzielę się czymś, co może sprawić ci dyskomfort: to ciepłe, przyjemne uczucie, które masz po świetnym wywiadzie z użytkownikiem? Może być twoim największym wrogiem.
Nauczyłam się tej lekcji na własnej skórze. Lata temu prowadziłam badania dla produktu medycznego. Przeprowadziliśmy wywiady z dziesiątkami lekarzy, którzy byli absolutnie zachwyceni pomysłem nowej funkcji. Mój zespół był poruszony ich historiami. Czuliśmy ich frustrację. Byliśmy gotowi przenosić góry, żeby rozwiązać ich problem. Wtedy nasz data scientist zrzucił bombę: funkcja wpłynęłaby na mniej niż 2% rzeczywistych scenariuszy użycia.
Ała.
Więc jak wyrwać się spod uroku empatii, jednocześnie naprawdę dbając o naszych użytkowników? Oto moje sprawdzone w boju podejście, poparte zarówno bliznami, jak i nauką:
Zasada 24 Godzin: Pamiętacie myślenie Systemu 1 i Systemu 2 Kahnemana? Nigdy nie podejmuję decyzji produktowych bezpośrednio po wywiadach z użytkownikami. Nigdy. Robię notatki na gorąco, szybkiego debriefa. Ale decyzję podejmuję po zapoznaniu się z kontekstem. Daj swojemu emocjonalnemu mózgowi 24 godziny na uspokojenie się, zanim zaczniesz wyciągać wnioski. Twój System 2 (racjonalny) będzie ci wdzięczny.
Trójkąt Behawioralny: Dla każdego emocjonalnego spostrzeżenia zbierz trzy behawioralne punkty danych. Użytkownicy mówią, że są sfrustrowani twoją funkcją wyszukiwania? Świetnie. Teraz pokaż mi:
Wskaźniki porzucenia wyszukiwania
Wzorce zapytań wyszukiwania
Alternatywne ścieżki, które obierają
Test Cialdiniego: Praca Roberta Cialdiniego nad wpływem społecznym daje nam fantastyczne ramy do sprawdzania naszych uprzedzeń. Zapytaj siebie:
Czy jestem pod wpływem wzajemności? (Oni się podzielili, więc chcę pomóc)
Czy dowód społeczny zaciemnia mój osąd? (Inne firmy to robią...)
Czy za wcześnie zaangażowałem się w rozwiązanie, a nie zrozumiałem problemu?
Tu robi się interesująco. Praca Marthy Nussbaum sugeruje, że emocje to nie tylko uczucia - to osądy o wartości. Więc zamiast próbować czuć to, co czują użytkownicy, spróbuj zrozumieć, co cenią.
Nazywam to "Zimną Empatią" (tak, wiem, brzmi jak nazwa kiepskiego zespołu indie). Chodzi w niej o:
Zrozumienie bez absorpcji
Obserwowanie bez zlewania się
Dbanie bez kompromisów
Słuchaj, rozumiem. Mówienie produktowcom, żeby ostudzili empatię, brzmi jak mówienie szefowi kuchni, żeby używał mniej smaku. Wydaje się niewłaściwe. Ale oto prawda: Zimna empatia nie polega na mniejszej trosce - polega na lepszym budowaniu. Pomyśl o tym jak o byciu świetnym terapeutą (zaufaj mi, jestem psychologiem 🤪 i badaczem). Najlepsi terapeuci nie szlochają ze swoimi klientami - zachowują emocjonalną jasność, jednocześnie głęboko rozumiejąc sytuację. To twoja nowa produktowa supermoc.
Oto twoje praktyczne wnioski (bo mieliśmy już dość teorii na jeden dzień):
Poczuj to, potem przefiltruj: Zauważ emocjonalne przyciąganie historii użytkowników - a potem świadomie się zdystansuj. To jak posiadanie emocjonalnych wycieraczek przedniej szyby: widzisz wyraźnie, nie przez deszcz uczuć.
Zadawaj niewygodne pytania:
Jakich systemów i ograniczeń nie widzę?
Jakie zachowania przeczą tym emocjonalnym historiom?
Jak wyglądałaby ta decyzja bez emocjonalnego opakowania?
Buduj mózgiem i sercem
Zimna empatia oznacza łączenie:
Danych behawioralnych (co użytkownicy faktycznie robią)
Zrozumienia systemu (jak nasi motoryzacyjni przyjaciele nauczyli się na własnej skórze)
Spostrzeżeń emocjonalnych (ale nie emocjonalnych decyzji)
Oto czego nauczyłam się po latach bycia zarówno psychologiem, jak i osobą produktową: Najlepsze produkty nie są budowane na samej empatii - są budowane na zrozumieniu. Zimna empatia to nie tylko technika; to twoja tarcza przeciwko chaosowi czystego emocjonalnego podejmowania decyzji. Twojego lub twoich interesariuszy.
Następnym razem, gdy poczujesz, że porywają cię emocje użytkowników, pamiętaj: Nie jesteś tu, żeby wszystko czuć; jesteś tu, żeby zbudować coś, co faktycznie działa.
A teraz idź i buduj z zimną empatią. Twoi użytkownicy (i twój produkt) będą ci wdzięczni.
PS: A jeśli ktoś będzie ci dokuczał, że nie jesteś "wystarczająco empatyczny", przyślij ich do mnie. Mam statystyki bezpieczeństwa motoryzacyjnego, które mogą zmienić ich zdanie. 😉
🗓️ Wydarzenia dla społeczności Product Art w styczniu i lutym
Spotkanie społeczności Product Art dla subskrybentów premium
Za nami szkolenie, szczególy, nagranie i prezentację możecie znaleźć TUTAJ, jak również zapisy do grupy mastermind, która przygotuje Was do przeprowadzenia własnego warsztatu metodą Lightning Decision Jam
Prowadzący:
Przed nami jeszcze 3 szkolenia dla społeczności premium - zapraszam do skorzystania w oferty zniżkowej w styczniu.
Comiesięczne spotkanie dla społeczności Product Art
To już kolejne spotkanie społeczności Product Art - do tej pory rozmawialiśmy o pretotypingu i eksperymentach produktowych, o product discovery i badaniach w produkcie i o product operating model Marty’ego Cagana- tym razem pogadajmy o product midset - kto jest produktowcem? Jakich cech potrzebuje? Jak myśleć produktowo?
Spotkanie potrwa godzinę, mamy open mic dla wszystkich.
Link do zapisów: TUTAJ
💪 Produktowe oferty pracy z ostatniego tygodnia
Potrzebujesz wsparcia w rekrutacji, przebranżowienia lub budowania kariery? Umów się na darmową kawę, żeby porozmawiać :) Szukasz szczegółów? TUTAJ!
Product Manager - Omni Calculator
Associate Product Manager - Talkdesk
Product Manager - Ginigo
Product Manager - Zenitech
Product Manager - AUTODOC
Product Manager - Everfield
Product Manager - Procter & Gamble
Senior Product Manager - OLX
Product Manager - Legend
Product Owner / Product Manager - Publink
Oferty nadal aktualne:
Product Designer - Tauron
Product Manager - Tauron
💡Product Spotlight: Skupienie na osobach kształtujących doskonałość produktu
Nasza funkcja Product Spotlight poświęcona jest przedstawianiu naszej społeczności najbystrzejszych umysłów w zarządzaniu produktami, projektowaniu i strategii. Poprzez formę wywiadów pisemnych odkrywamy ich unikalne perspektywy, wiedzę i podróże, które doprowadziły ich do ukształtowania jednych z najbardziej wpływowych produktów w branży.
Każdy z nich oferuje:
Osobiste spostrzeżenia: Poznaj osobę stojącą za produktem - co ją napędza, jej wyzwania i sukcesy.
Porady ekspertów: Poznaj praktyczne wskazówki, ramy i strategie bezpośrednio od ekspertów.
Kontakt ze społecznością: Odkryj, w jaki sposób ich doświadczenia i pomysły mogą zainspirować Twoją własną podróż produktową.
Product Spotlight to Twoja szansa na nawiązanie kontaktu z ekspertami, którzy na nowo definiują doskonałość produktów i stają się częścią ożywionej rozmowy na temat tego, co jest potrzebne do tworzenia znaczących produktów. Bądź na bieżąco z ekskluzywnymi wywiadami w każdym wydaniu!
Aby jeszcze bardziej docenić wiedzę specjalistyczną, wiele z tych pisemnych wywiadów będzie kontynuowanych jako odcinki podcastów, oferując pogłębione tradycyjne wywiady, które podkreślają wyjątkowy talent i innowacyjność ekspertów z Polski.
Zapraszam Was do wypełniania zgłoszeń do Product Spotlight i podsyłania linku do ankiety zgłoszeniowej produktowcom, których chcielibyście tutaj zobaczyć.
💡Mariusz Witkowski Product Coach & Advisor Founder shoshin.pm
Ile masz lat doświadczenia w produkcie?
11
Nad jakimi produktami pracowałeś?
media | Przegląd Sportowy, Onet Sport, Auto Świat, Newsweek+
hr tech | Pracuj.pl, the:protocol.it, Jobicon Online)
web3 fintech | Ramp.network
igaming | Betfan
doradztwo i coaching | shoshin.pm
Bio
Moje doświadczenie jest dość różnorodne - miałem okazję pracować nad rozwojem produktów działających w kilku branżach i modelach biznesowych. W każdym z tych przypadków moje osiągnięcia zależały od dwóch kluczowych elementów - nazwijmy je moimi specjalizacjami:
1. Dobrego rozumienia rezultatów, których osiągnięcia oczekuje się od moich produktów, i skupienia się na ich dowiezieniu. Minimalizując rozproszenia.
2. Umiejętności facylitacji pracy zespołowej i maksymalnego wykorzystania potencjału osób, z którymi mogłem współpracować.
Dodając do tego pasję do ciągłego rozwoju, rozwiązywania wszelkiego typu łamigłówek i budowania zdrowych, bezpiecznych relacji, skomponowałem mieszankę, która zwykle okazuje się być co najmniej satysfakcjonująca.
Nad jakim produktem obecnie pracujesz?
W tej chwili skupiam się przede wszystkim na rozwijaniu portfolio produktów i usług oferowanych w ramach shoshin.pm, czyli mojego małego butiku doradczo-coachingowego. Pod parasolem "Product Strategy as a Service" oferujemy wsparcie dla organizacji i zespołów, które chcą zdefiniować i skutecznie zoperacjonalizować strategię produktową:
1. Warsztaty strategiczne Strategy Stack - autorski remiks ciekawych frameworków i perspektyw na budowanie strategii produktowej, w ramach którego przeprowadzamy zespoły przez intensywny proces warsztatowy. By klarownie określić, jaka jest definicja zwycięstwa i sposób na wygraną.
2. Wdrożenie produktowego modelu operacyjnego - najprościej rzecz ujmując bierzemy na tapet ww. strategię, zakasujemy rękawy i wspieramy naszych Klientów w skutecznym jej wdrożeniu.
3. Coaching i doradztwo - wsparcie dla członków zespołów i liderek/liderów produktowych, którzy chcą pozyskać nowe kompetencje lub pogłębić te, które już posiadają.
Wszystko powyższe na gruncie zdrowej kultury pracy - mamy lekkiego fioła na punkcie bezpieczeństwa psychologicznego. Wg nas bez niego nie da się budować uczących się, empatycznych, a w konsekwencji najbardziej innowacyjnych organizacji. W związku z tym pracujemy też nad usługą wspierającą właśnie ten obszar, ale na razie jest jeszcze w fazie ideacji. Pierwsze eksperymenty pojawią się pewnie już w Q1 2025.
Co zainspirowało Cię do rozpoczęcia kariery w zarządzaniu produktami?
Miks przypadku z fascynacją Internetem. Odkąd się pojawił wiedziałem, że chcę robić w życiu coś z nim związanego. Zaczynałem od marketingu w mediach cyfrowych, który studiowałem w UK, gdzie nieco szybciej niż w Polsce można było doświadczyć jaki drzemie w nich potencjał. Potem na mojej drodze stanął Wojtek Urbański (pozdro Wojtek!), który leadował transformacji modelu pracy produktowej u mojego ówczesnego pracodawcy. To jego propozycja, bym stał się Product Ownerem, spowodowała, że zacząłem stawiać pierwsze kroki jako produktowiec. I od razu złapałem na to konkretną zajawkę.
Podziel się momentem w swojej karierze, który ukształtował Twoje podejście do zarządzania produktami
Ciekawe pytanie! Myślę, że jednym z bardziej formujących mnie momentów był ten, w którym na własnej skórze doświadczyłem tego, co się dzieje, gdy najważniejsza osoba w firmie jest oderwana od zmian, które przechodzi jej zespół.
Kierowany przez nią Zarząd zdecydował, że potrzebna jest transformacja produktowa - ludzie (w tym ja) dostali nowy zakres obowiązków i odpowiedzialności, a następnie przeszkolono nas z tego, czego się od nas oczekuje. Wliczając w to odpowiedzialność za "maksymalizację wartości biznesowej generowanej przez produkt". I ja wziąłem sobie to do serca.
Dlatego, gdy pewnego dnia przyszła do mnie przedstawicielka "biznesu" (strasznie nie lubię tych silosujących etykietek, ale wtedy sam je stosowałem), która chciała mi "zlecić" implementację modelu płatności, który oferował dostęp do produktu w sposób kompletnie oderwany od jego podstawowego modelu biznesowego, to zapytałem ją o dane. Chciałem wiedzieć, jak to wg niej wpłynie na strukturę naszych przychodów, jakich rezultatów oczekujemy po tym wdrożeniu i skąd w ogóle wiemy, że te rezultaty mają szansę się zmaterializować. Tych danych nie było, dlatego odmówiłem rozpoczęcia prac. Po 2-3 tygodniach prośba została ponowiona (ponownie bez dołączenia jakichkolwiek analiz), a ja ponownie odmówiłem.
W kolejnym tygodniu zadzwonił do mnie telefon wzywający na spotkanie "na 6. piętrze". To było wtedy ostatnie piętro. Wiecie... TO piętro. Zostałem zaproszony do gabinetu CEO, gdzie zostałem oskarżony o blokowanie strategicznego z punktu widzenia firmy projektu, przekroczenie obowiązków i ogólnie rzucono we mnie kulą ognia. Z pominięciem jakiegokolwiek chain of command (pomiędzy nami były co najmniej 3 osoby w strukturze tej naprawdę sporej korporacji), zostałem wezwany na dywanik i grubo sterroryzowany. Mocny moment.
Ale cieszę się, że nastąpił, bo utwierdził mnie w przekonaniu, że nic dobrego mnie tam już nie czeka. Dzięki temu trafiłem później do zdrowej i dojrzałej organizacji produktowej, która mocno zmieniła moje zawodowe życie.
A tamten model płatności w końcu wdrożono. Dość szybko okazało się, że rezultaty było mocno niezadowalające.
Jakie jest największe wyzwanie, z którym obecnie się mierzysz jako Product Manager i jak sobie z nim radzisz?
Usługi facylitacyjne i doradczo-coachingowe są trudne w skalowaniu. Wzrost zazwyczaj wymaga zwiększania liczebności zespołu, co miewa negatywny wpływ na jakość. Szukam sposobów na zwiększenie skali, bez zwiększania zatrudnienia.
Mamy na to w shoshin.pm swoją strategię. Wiemy, jaki flywheel chcemy zbudować, ale potrzebujemy jeszcze trochę czasu na discovery. Gadamy z klientami, eksperymentujemy. I powoli zbieramy środki na inwestycję w coś co pozwoli nam dojść do oczekiwanego poziomu. Na szczęście mamy swoje "wystarczy" - nie planujemy budować dużego biznesu.
Jakie jest Twoje ulubione narzędzie lub framework w zarządzaniu produktami i dlaczego?
Dual Track Agile. Bardzo fajnie mi się pracuje w setupie, w którym możliwe jest równoległe prowadzenie procesu discovery i delivery produktu.
Nurkując nieco głębiej - w ramach product discovery bardzo lubię framework Continuous Product Discovery od Teresy Torres, a w ramach product delivery coraz więcej eksperymentuję z Shape Up od ekipy Basecamp. No i oczywiście Strategy Stack do strategii produktowej!
Natomiast jestem wielkim fanem dobierania i dostosowywania narzędzi i frameworków do kontekstu danego projektu/zespołu/organizacji. Nie wszystko wszędzie się sprawdzi.
Jaką praktykę wdrożyłeś(-aś), by poprawić współpracę w zespole?
Jedną z najlepszych praktyk jest dla mnie jak skracanie dystansu pomiędzy Product Designerami, a Devami. To oznacza wspólne refinementy (tam, gdzie ma to sens), wspólne prowadzenie badań (np. w ramach continuous disco) i projektowanie eksperymentów, czy wspólne rozkminki nad architekturą informacji.
Kontynuacją tego kierunku jest angażowanie pozostałych kluczowych funkcji w organizacji - supportu, sales, marketingu. Czy to na forum review/demo produktowego, czy w ramach dedykowanego forum współpracy - swoistego rozszerzonego zespołu produktowego. Produkt jest nośnikiem wartości ekonomicznej dla każdej organizacji, dlatego jak najbardziej powinno nas obchodzić jak się sprzedaje, albo jak jest prezentowany na rynku. Z drugiej strony każdy ticket zespołu customer supportu to silny data point dla rozkmin nad dalszym udoskonalaniem owoców naszej pracy.
No i zawsze kocham retro. Niezmiennie potężne narzędzie, gdy właściwie używane.
Jak pozostajesz na bieżąco z trendami i zmianami w swojej branży?
Trendy i zmiany... Ostatnio coraz częściej obserwuję u siebie zmęczenie "pozostawaniem na bieżąco". Tempo zmian technologicznych jest bardzo wysokie, ale tempo histerii w mediach, czy social mediach branżowych jest czasami kilkukrotnie wyższe. Co 5 minut ktoś odkrywa przed nami kolejny sekret przyszłości - krypto kwitnie, krypto umiera, AI wszechmocne, AI to tylko model statystyczny, SaaS rządzi, SaaS umiera z rąk agentów AI. Bla bla bla.
Dlatego ostatnio rzadziej śledzę trendy i zmiany, a więcej uwagi poświęcam pryncypiom. Wydaje mi się, że coraz lepiej rozumiem co to jest "first principles thinking" i jak to stosować w praktyce. Coraz rzadziej patrzę na to, co jest hot, a coraz częściej patrzę na to, co jest realnie wartościowe. Zdecydowanie bardziej wolę książki, niż newslettery.
Jestem aktywny na LinkedIn, więc czasami wyłapię tam coś ciekawego, zaglądam też na Slacka społeczności Bartka Pucka, czy Lenny'ego. No i słucham trochę podcastów. To w zasadzie tyle...
Jaka książka, podcast lub kurs wpłynął najsilniej na Twoją rolę produktowca? Dlaczego?
Chyba "Continuous Discovery Habits" Teresy Torres. Najbardziej jako pretekst do tego, żeby jeszcze więcej uwagi przyłożyć do nawyków związanych z discovery. A z innej beczki, to czuję, że ostatnio studiowany "Facilitator's Guide to Participatory Decision-Making" sporo mi daje w kontekście budowania uczących się i zaangażowanych zespołów.
Z podcastów to pewnie Lenny's Podcast - zwłaszcza odcinki z 2022 i 2023. Np. ten z Gibsonem Biddle (o strategii produktowej), czy Eleną Verną (o product-led growth).
Nad jaką umiejętnością obecnie pracujesz, aby się rozwijać? Dlaczego?
Nad zestawem umiejętności, które zbiorczo można nazwać Inteligencją Emocjonalną. Chodzi o świadomość odczuwania emocji i umiejętność "inteligentnego" radzenia sobie z nimi.
Z im większą ilością zespołów i liderek/liderów pracuję, tym częściej widzę, że wdrożenie zmian na poziomie kompetencji, procesów, czy narzędzi jest zwykle jednym z łatwiejszych (co nie znaczy, że prostych) elementów transformacji sposobu pracy i budowania kultury produktowej.
Prawdziwe schody pojawiają się na poziomie psychologicznym. Zbudowanie zaufania, transparencji, umiejętność odpuszczenia kontroli, zdolność do prowadzenia konstruktywnego sporu, zastąpienie chęci rywalizacji chęcią współpracy, empatia, otwartość na inne perspektywy - to są wyzwania, którym ciężko sprostać, gdy nie mamy świadomości tego, jakie emocje wchodzą tu w grę. A droga do tego wiedzie przez samoświadomość.
Jakie metryki śledzisz obecnie w swoim produkcie?
Jeśli chodzi o shoshin.pm to na tym etapie głównie CSAT + zbieram feedback jakościowy.
Natomiast we współpracy z klientem ostatnio zaprojektowaliśmy bardzo ciekawą North Star Metric, która pięknie skupia w sobie akwizycję, retencję i monetyzację. Śledzimy zbiór zarejestrowanych użytkowników, którzy przez określoną liczbę tygodni z rzędu wykonali min. 1 kluczową akcję, wykorzystując do tego jeden z kluczowych zasobów. Jestem bardzo zadowolony z zespołu, który bardzo sprawnie zdefiniował tę metrykę, gdy tylko poznał warunki brzegowe. Wystarczyły nam do tego dwugodzinne warsztaty.
Co najbardziej ekscytuje Cię w przyszłości zarządzania produktami?
Najbardziej ekscytuje mnie to, że dostrzegam coraz więcej patternów. I za każdym razem, gdy w kolejnej organizacji, czy zespole widzę ten sam pattern to wciąż mnie to jakoś zaskakuje i porusza. Jakoś nie umiem się do tego przyzwyczaić xD.
Ekscytuje mnie też to, gdy np. w szale AI i kolejnych ponadczasowych mądrości i bezbłędnych prognoz co do tego, co będzie na pewno, przebijają się nieśmiało głosy rozsądku. Że trzeba mieć strategię, że trzeba wiedzieć jaki problem chce się rozwiązać, że warto spojrzeć, czy na pewno tworzymy rozwiązanie, które jest komuś potrzebne, a nie rozwiązanie dla samego rozwiązania. Z ekscytacją czekam na kolejne lata, gdy te prawdy będą raz po raz o sobie przypominać w momencie mniej lub bardziej bolesnych korekt rynkowych.
Ale jeśli chodzi o dość bliską przyszłość naszej produktowej piaskownicy to ekscytuje mnie konwergencja modeli biznesowych, branż i kanałów dystrybucji. Integracja ekosystemów dzięki API, ewolucja interfejsów w kierunku głosowych, czy sposobu konsumpcji treści internetowych lub obsługi narzędzi (np. poprzez tych przysłowiowych już agentów). A wszystko to w kontekście dużych zmian demograficznych i kryzysu zdrowia psychicznego, o których chyba zbyt często zapominamy w naszej technologicznej bańce.
Mariusz, dziękujemy za podzielenie się swoją historią.
Zapraszam Was do wypełniania zgłoszeń do Product Spotlight i podsyłania linku do ankiety zgłoszeniowej produktowcom, których chcielibyście tutaj zobaczyć.
🍪 Product Bites (2 bites)
🍪 Efekt Dunninga-Krugera w Zespołach Produktowych: Dlaczego Wszyscy Uważają się za Ekspertów UX
Wyobraź sobie taką sytuację: Jest 14:43 w środę. Siedzisz na swoim 17. spotkaniu na Zoomie w tym tygodniu, prezentując miesiące starannych badań użytkowników i iteracji projektowych. Twój zespół przeprowadził 50 wywiadów z użytkownikami, przeanalizował wzorce zachowań i stworzył rozwiązanie, które faktycznie odpowiada na rzeczywiste problemy użytkowników. Czujesz się dobrze, wiadomo, masz poparcie w danych i badaniach.
I wtedy dzieje się to.
"No tak, pokazałem to wczoraj wieczorem mojej żonie..." zaczyna Czarek ze sprzedaży, a ty czujesz, jak twoja dusza zaczyna opuszczać ciało. "Ona uważa, że przycisk powinien być niebieski. I czy możemy sprawić, żeby bardziej sexy, no wiesz, make it pop?"
Witaj w efekcie Dunninga-Krugera w rozwoju produktu, gdzie każdy jest ekspertem UX, a prawdziwa ekspertyza idzie umrzeć.
Bolesna Rzeczywistość Spotkań Produktowych
Pozwól, że opowiem ci prawdziwą historię, która nadal przyprawia mnie o koszmary. Pracowałam jako konsultantka dla dużej firmy fintech, zajmując się przeprojektowaniem ich głównego przepływu użytkownika. Spędziliśmy trzy miesiące na badaniu zachowań użytkowników, analizowaniu punktów rezygnacji i tworzeniu rozwiązania opartego na rzeczywistych potrzebach użytkowników. Dane były jasne: użytkownicy mieli problem ze złożonością.
Wkracza siostrzeniec CEO, który właśnie ukończył 2-godzinny kurs UI design na Courserze i oświecił wuja."Myślę, że powinniśmy dodać więcej funkcji na stronie głównej. Instagram tak robi, a oni odnoszą sukces, prawda?"
I tak oto miesiące badań były zagrożone wykolejeniem przez kogoś, kto myślał, że sukces Instagrama wynika z układu ich strony głównej.
Dlaczego Tak Się Dzieje: Nauka Za Szaleństwem
Oto co faktycznie dzieje się w takich sytuacjach. W 1999 roku psychologowie David Dunning i Justin Kruger odkryli coś fascynującego: im mniej ludzie wiedzą o danej dziedzinie, tym bardziej przeceniają swoją ekspertyzę w niej. Ale to nie jest zwykła nadmierna pewność siebie – to uprzedzenie poznawcze, które uniemożliwia ludziom rozpoznanie własnej niekompetencji.
Pomyśl o tym jak o nauce gry w szachy. Kiedy pierwszy raz uczysz się, jak poruszają się figury, możesz pomyśleć: "Hej, to nie jest takie trudne! Prawdopodobnie mógłbym się zmierzyć z przyzwoitym graczem." Potem faktycznie grasz z kimś, kto wie, co robi, i dostajesz łomot w sześć ruchów. Ale jest w tym haczyk – do tego upokarzającego doświadczenia dosłownie nie wiedziałeś wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, jak wiele nie wiesz.
W rozwoju produktu efekt ten jest wzmocniony, ponieważ każdy używa produktów. Tworzy to fałszywe poczucie ekspertyzy: "Używam aplikacji codziennie, więc rozumiem, jak je projektować." To jak mówienie, że wiesz, jak zbudować samochód, bo nim jeździsz.
Horror Rozwoju Produktu
Pozwól, że przedstawię ci kilka postaci, które możesz rozpoznać. Zmieniłam ich imiona, żeby chronić nie-tak-całkiem-niewinnych, ale obiecuję, że to prawdziwi ludzie, których spotkałam w ciągu moich 20 lat pracy produktowej.
Jest Maciek, CEO, który kiedyś spędził godzinę wyjaśniając psychologię użytkownika naszej badaczce UX (która ma doktorat z Kognitywistyki), ponieważ "czyta dużo artykułów na Medium." Jego ulubione wyrażenie? "Amazon robi to w ten sposób." Nieważne, że Amazon ma tysiące badaczy i miliardy zasobów – oczywiście ich rozwiązanie będzie działać idealnie dla naszego malutkiego narzędzia B2B.
Potem jest Sylwia z marketingu, która jest przekonana, że absolutnie wszystko musi być "powyżej zgięcia strony", ponieważ kiedyś przeczytała o tym post na blogu w 2010 roku. Fakt, że urządzenia mobilne uczyniły koncepcję zgięcia strony równie aktualną jak faks, wcale jej nie zniechęca.
I nie zapomnijmy o Darku, technicznym liderze, który uważa, że badania użytkowników są niepotrzebne, bo "mógłbym zbudować tę funkcję w dwa dni." Tak, Darku, mógłbyś też zbudować samochód z kwadratowymi kołami w dwa dni, ale czy powinieneś?
Psychologia Opinii Produktowych
Oto co sprawia, że ta sytuacja jest tak cholernie fascynująca z psychologicznej perspektywy: efekt Dunninga-Krugera faktycznie pogarsza się przy odrobinie wiedzy. Nazywam to "strefą niebezpieczną" – tym słodkim punktem, gdzie ktoś wie wystarczająco dużo, żeby być pewnym siebie, ale nie wystarczająco, żeby zrozumieć złożoność.
Obserwowałam, jak to się dzieje w czasie rzeczywistym z product managerem, który ukończył dwutygodniowy kurs UX. Nagle każde spotkanie stało się wykładem TED o heurystykach użyteczności. Rzucał terminami takimi jak "obciążenie poznawcze" i "modele mentalne", proponując jednocześnie, żebyśmy zrobili wszystkie przyciski na czerwono, bo "czerwony oznacza ważne."
A prawdziwy mind-fuck? Im więcej faktycznej ekspertyzy zdobywasz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, jak wiele nie wiesz. Robię to od dwóch dekad i wciąż codziennie uczę się nowego gówna o tym, jak zachowują się użytkownicy. Tymczasem ktoś, kto właśnie odkrył prace Jakoba Nielsena, jest gotowy przepisać prawa interakcji człowiek-komputer.
Prawdziwy Koszt: Poza Bzdurami
"Ale co w tym złego?" możesz zapytać. "Czy więcej opinii nie jest lepsze?"
Pozwól, że opowiem ci o projekcie, który wykolił się właśnie z tego powodu. Pracowaliśmy nad aplikacją medyczną, która musiała być maksymalnie prosta, ponieważ jej użytkownicy byli często zestresowani i rozproszeni. Mieliśmy badania pokazujące, że użytkownicy potrzebowali jasnego, liniowego procesu.
Ale wtedy zaczęły spływać opinie interesariuszy:
"Dodajmy więcej opcji!" (Bo wybór równa się wartość, prawda?)
"Zróbmy to bardziej angażującym!" (Bo najwyraźniej krytyczna opieka zdrowotna powinna być zabawna)
"Dodajmy grywalizację!" (Chciałabym móc powiedzieć, że to zmyślam)
Sześć miesięcy później mieliśmy napuchniętą, dezorientującą katastrofę, której użytkownicy nienawidzili. Koszt? Ponad 1,6 miliona złotych w pracy deweloperskiej, trzy miesiące opóźnienia i niezliczone godziny demoralizacji zespołu.
Jak Walczyć (Bez Zostania Zwolnionym)
Słuchaj, rozumiem. Kiedy siostrzeniec CEO pewnie wyjaśnia ci UX, twoim pierwszym instynktem może być aktualizacja profilu na LinkedIn. Ale jest lepszy sposób. Pozwól, że podzielę się sprawdzonymi w boju strategiami, które uratowały zarówno moje zdrowie psychiczne, jak i moją pracę.
Sztuka Dyplomatycznego Zniszczenia
Nauczyłam się tej techniki od Marii, prawdopodobnie najbardziej taktownej badaczki UX, jaką kiedykolwiek spotkałam. W obliczu przelotnych opinii używała tego, co nazywam "Kanapką Danych." Oto jak to działa:
"To taka interesująca perspektywa na temat niebieskiego przycisku! [walidacja] Właściwie, w naszych najnowszych testach z 200 docelowymi użytkownikami odkryliśmy coś fascynującego – kolor był znacznie mniej ważny niż umiejscowienie i przejrzystość. Pokażę ci nagrania. [bomba danych] Ale chętnie usłyszę więcej o twoim rozumowaniu, może moglibyśmy uwzględnić niektóre z tych pomysłów w następnej rundzie testów? [zaangażowanie w przyszłość]"
Absolutny kurdę geniusz. Ona:
Sprawiła, że czuli się wysłuchani
Zmiażdżyła ich opinię danymi
Dała im możliwość wycofania się z twarzą
Zamieniła ich w adwokatów badań
Metoda "Pokaż, Nie Mów"
Oto historia, która na zawsze zmieniła sposób, w jaki radzę sobie z takimi sytuacjami. Mieliśmy takiego VP Sprzedaży, nazwijmy go Tomek, który był absolutnie przekonany, że wie, czego chcą użytkownicy. Klasyczny przypadek syndromu "moja opinia jest więcej warta niż twoje badania".
Zamiast z nim walczyć, zaprosiłam go na sesję testów z użytkownikami. Nie do obserwowania – do prowadzenia.
"Tomku, skoro masz takie świetne spostrzeżenia na temat zachowań użytkowników, może poprowadzisz tę sesję? Myślę, że twoje doświadczenie w sprzedaży mogłoby wnieść cenną perspektywę."
Wiesz, co się stało? Wytrzymał dokładnie 12 minut, zanim użytkownik całkowicie zniszczył jego podstawowe założenia na temat produktu. Pod koniec sesji praktycznie błagał o więcej badań użytkowników. (to jedna z moich ulubionych i nadużywanych metod - działa za każdym razem)
Program Terapii Ekspozycyjnej
Jeśli naprawdę chcesz wyleczyć kogoś z syndromu Dunninga-Krugera, oto moja opcja nuklearna: uczyń ich odpowiedzialnymi za decyzje UX. Ale – i to jest kluczowe – uczyń ich również odpowiedzialnymi za rezultaty.
Ustaw prosty system:
Dokumentuj ich opinie i sugestie
Wdróż niektóre z nich (w kontrolowany sposób)
Zmierz wyniki
Przedstaw im dane
Nazywam to techniką "Postaw Pieniądze Tam, Gdzie Twoje Słowa". To niesamowite, jak szybko "powinniśmy zrobić to bardziej jak Instagram" zamienia się w "może powinniśmy zrobić jakieś badania użytkowników", gdy czyjaś premia jest powiązana z wynikami.
Budowanie Kuloodpornej Kultury Designu
Oto problem w walce z efektem Dunninga-Krugera w zespołach produktowych – nie możesz tylko się bronić. Musisz zbudować kulturę, która utrudnia przetrwanie niedoinformowanym opiniom.
Pozwól, że opowiem ci, jak przekształciliśmy szczególnie opiniotwórczy zespół produktowy. Wprowadziliśmy to, co nazwaliśmy "Piątkami Dowodów" – każdy mógł zaproponować dowolną zmianę w designie, ale musiał przynieść jedną z trzech rzeczy:
Dane z badań użytkowników
Wyniki testów A/B
Analitykę pokazującą problem
Rezultat? Ludzie albo nauczyli się popierać swoje opinie danymi, albo nauczyli się siedzieć cicho. Win-win.
Jak To Działa w Rzeczywistości
Przejdźmy do praktyki wdrażania tych zmian bez rozpoczynania wojny domowej w twojej organizacji. Oto jak tworzysz to, co nazywam "Kulturą Produktową Opartą na Rzeczywistości".
Krok 1: Rewolucja Weryfikacji Rzeczywistości
Najpierw musisz sprawić, by obecne praktyki wyglądały tak absurdalnie, jak są w rzeczywistości. Oto co zadziałało dla mnie w startupie fintech, który tonął w decyzjach opartych na opiniach:
Stworzyłam "Ścianę Decyzji" - dwie proste kolumny:
Decyzje podjęte na podstawie danych
Decyzje podjęte na podstawie "Myślę, że użytkownikom się spodoba"
Po 12 miesiącach podświetliliśmy, które decyzje doprowadziły do sukcesów, a które do kosztownych porażek. Niespodzianka, niespodzianka – decyzje oparte na danych były konsekwentnie lepsze. Nic tak nie ucisza tłumu "myślę, że" jak funkcja za 800 000 złotych, której użytkownicy znienawidzili.
Krok 2: Wyrównywacz Wiedzy
Oto niewygodna prawda: większość ludzi dających złe rady produktowe nie próbuje być dupkami. Po prostu nie wiedzą lepiej. Więc daj im narzędzia, żeby byli lepsi.
W jednej firmie stworzyliśmy to, co nazwaliśmy "Weryfikacją Rzeczywistości Produktowej":
Comiesięczne sesje pokazujące prawdziwe nagrania z testów użytkowników
Cotygodniowe zagłębienia w dane
Śledzenie "dnia z życia" prawdziwych użytkowników
Regularne dzielenie się zgłoszeniami do pomocy technicznej i opiniami użytkowników
Klucz? Spraw, żeby było to rozrywkowe. Zamieniliśmy nasze najgorsze porażki funkcjonalne w zabawne studia przypadków. Ludzie zaczęli przychodzić dla historii horrorów, ale wychodzili faktycznie czegoś się nauczywszy.
Krok 3: Pętla Odpowiedzialności
Tu sprawy robią się poważne. Musisz stworzyć system, w którym decyzje mają widoczne konsekwencje. Oto co dla nas zadziałało:
Dla każdej większej decyzji produktowej stworzyliśmy prosty dokument:
Kto podjął decyzję
Na podstawie jakich dowodów
Oczekiwany rezultat
Faktyczny rezultat (zmierzony po wdrożeniu)
Nagle te pewne siebie opinie stały się znacznie mniej pewne, gdy ludzie zdali sobie sprawę, że ich nazwisko będzie powiązane z wynikami.
Trudna Część: Zarządzanie Ego
Słuchaj, nadepniesz na odciski. Ten HiPPO (Opinia Najlepiej Opłacanej Osoby) nie polubi bycia kwestionowanym. Oto jak sobie z tym radzić:
Stwórz system "Strefy Ekspertów":
Jasne domeny ekspertyzy
Zdefiniowane ramy podejmowania decyzji
Przejrzyste mierniki sukcesu
Kiedy CEO chce podjąć decyzję UX, musi grać według zasad UX. Kiedy zespół UX chce podejmować decyzje dotyczące strategii biznesowej, musi grać według zasad biznesowych.
Przyszłość Rozwoju Produktu
Efekt Dunninga-Krugera w zespołach produktowych nie zniknie. Jeśli już, to się pogarsza, gdy narzędzia stają się bardziej dostępne i każdy myśli, że może projektować aplikację, bo kiedyś użył Figmy.
Ale jest dobra wiadomość: możesz zbudować kulturę zespołu, która utrudnia przetrwanie bzdur. Kulturę, gdzie:
Dowody pokonują opinie
Ekspertyza jest szanowana
Uczenie się jest ciągłe
Porażka jest OK (o ile się z niej uczysz)
Pamiętaj: Celem nie jest uciszanie innych perspektyw. Chodzi o podniesienie jakości rozmowy z "myślę, że" do "dane pokazują".
Ostatnia Bomba Prawdy
Chcesz poznać prawdziwy sekret walki z efektem Dunninga-Krugera w zespołach produktowych? Buduj rzeczy, które działają. Nic tak szybko nie ucisza amatorskich opinii jak faktyczny sukces.
A kiedy ktoś zaczyna zdanie od "Moja żona uważa...", masz teraz pozwolenie, żeby odpowiedzieć "To fascynujące. Może spojrzymy, co myślą nasi faktyczni użytkownicy?"
Zostaw komentarz, jeśli udało ci się skutecznie walczyć z potworem opinii w twojej organizacji. Albo jeśli spektakularnie poległeś - te historie są zwykle zabawniejsze.
🍪 Zasada szczytu(peak moment): Dlaczego najgorszy moment produktu ma większe znaczenie niż myślisz?
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ludzie wracają do aplikacji, które czasami się zawieszają, ale mają niesamowitą obsługę klienta? Albo dlaczego porzucają „idealnie dobre” produkty po jednej okropnej aktualizacji? Witamy w Peak-End Rule, psychologicznej funkcji, która dowodzi, że ludzie są okropni w dokładnym zapamiętywaniu doświadczeń.
Psychologia pamięci (i dlaczego psuje twój produkt)
W zeszłym roku pracowałem z aplikacją bankową, która miała wspaniały interfejs użytkownika, płynne transakcje i zabójcze funkcje. Zespół był dumny jak pawie. Ale ich ocena w App Store? 2,3 gwiazdki. Dlaczego? Ponieważ kiedy coś poszło nie tak (a zawsze czasami coś idzie nie tak), ich komunikaty o błędach były zimne, techniczne i sprawiały, że użytkownicy czuli się głupio.
Aplikacja mogła działać idealnie przez 99% czasu, ale użytkownicy pamiętali dwie rzeczy:
Ten jeden raz, kiedy poczuli się jak idioci
Frustrujące doświadczenie ostatniej nieudanej transakcji.
To jest właśnie zasada szczytu i końca w akcji. I prawdopodobnie właśnie teraz zabija twój produkt.
Co nauka mówi o kiepskiej pamięci użytkowników?
Daniel Kahneman (tak, znowu ten noblista) odkrył coś fascynującego: ludzie nie pamiętają doświadczeń w całości. Zamiast tego nasze mózgi wybierają leniwy skrót i zapamiętują głównie:
Najbardziej intensywny moment (szczyt)
Jak to się skończyło (koniec)
A potem nasz mózg w zasadzie wyrzuca resztę do kosza
Pozwól mi wyjaśnić, co tak naprawdę dzieje się w mózgach Twoich użytkowników. Pomyśl o swoim ostatnim okropnym doświadczeniu z obsługą klienta. Co pamiętasz? Prawdopodobnie tę jedną niesamowicie niegrzeczną odpowiedź i to, że tak naprawdę nigdy nie rozwiązali twojego problemu. Ale co z uprzejmym powitaniem? Szybka początkowa odpowiedź? Kolejne wiadomości e-mail? Wszystko przepadło. Twój mózg wyrzucił to przez okno.
Oto, co dzieje się neurologicznie (i dlaczego ma to wpływ na metryki produktów):
Kiedy twój mózg przetwarza doświadczenia, przypomina leniwego montażystę filmowego, który spóźnia się z terminem. Zamiast dokładnie przejrzeć cały materiał filmowy, chwyta najbardziej dramatyczną scenę (szczyt), sprawdza, jak się skończyła (koniec) i nazywa to skończoną robotą. Cała reszta? Prosto na podłogę montażowni.
Prawdziwe horrory produktowe
Pozwól, że podzielę się boleśnie prawdziwym przykładem z projektu, nad którym pracowałem. Mieliśmy aplikację e-commerce, która absolutnie miażdżyła ją pod względem wydajności:
Błyskawiczne czasy ładowania
Płynny proces płatności
Piękne zdjęcia produktów
Intuicyjna nawigacja
Był jednak jeden mały problem: jeśli płatność nie powiodła się, użytkownicy otrzymywali tajemniczy komunikat o błędzie, który w zasadzie brzmiał „ERROR_PAYMENT_DECLINED_001”.
Rezultat? Nasze wyniki zadowolenia klientów były w toalecie. Użytkownicy nie pamiętali, że w 95% przypadków wszystko działało idealnie. Pamiętali:
panikę, gdy płatność nie została zrealizowana (szczyt - negatywny)
Zamieszanie związane z tym komunikatem o błędzie (koniec - również negatywny).
Koniec gry.
Nauka o pamięci w UX
Tutaj robi się jeszcze ciekawiej. Badania pokazują, że długość doświadczenia nie ma tak dużego znaczenia, jak nam się wydaje. Użytkownicy nie dbają o to, czy aplikacja działała idealnie przez sześć miesięcy, jeśli ich ostatnia interakcja była frustrująca.
Przetestowałem to z przepływem onboardingu klienta:
Wersja A: Płynnie przez cały czas, mała czkawka na końcu.
Wersja B: Pewne tarcia na początku, ale zakończone zwycięstwem.
Wersja B miała lepsze wyniki satysfakcji użytkowników, mimo że technicznie miała więcej problemów. Dlaczego? Ponieważ dopięliśmy swego na ostatni guzik i to właśnie zapamiętali ludzie.
Jak wykorzystać regułę szczytu i końca, aby produkt nie był do bani?
Zajmijmy się naprawą tego gówna w praktyce. Oto jak inteligentne firmy wykorzystują regułę szczytu na swoją korzyść.
Strategia naprawcza
Airbnb wpadł na to wiele lat temu. Kiedy coś idzie nie tak (a zawsze coś idzie nie tak), nie tylko naprawiają problem - zamieniają go w pozytywny szczyt. Miałeś okropny pobyt? Oto pełny zwrot pieniędzy ORAZ kredyt na następną rezerwację. Szczyt staje się ich reakcją, a nie pierwotnym problemem.
Wdrożyłem coś podobnego w aplikacji dostarczającej jedzenie: Zamiast: „Przepraszamy za spóźnione zamówienie” zrobiliśmy: „Zauważyliśmy, że Twoje zamówienie się spóźnia. Zwróciliśmy już opłatę za dostawę i dodaliśmy 10 USD do Twojego konta. Kierowca nadal zrealizuje dostawę”.
Zadowolenie klientów z opóźnionych zamówień wzrosło z 12% do 73%. Dlaczego? Ponieważ zmieniliśmy punkt kulminacyjny z „moje jedzenie się spóźnia” na „jasna cholera, naprawdę się o mnie zatroszczyli”.
Zakończenie na wysokim poziomie
Pamiętasz, jak mówiłem, że koniec ma takie samo znaczenie jak szczyt? Oto jak to zrobić:
Jedna z aplikacji fintech, z którą współpracowałem, dodała prosty ekran podsumowania po każdej udanej transakcji: „Właśnie zaoszczędziłeś 32 dolary, korzystając z naszej usługi zamiast tradycyjnych banków. To 547 dolarów w tym roku!”.
Retencja użytkowników wzrosła o 40%. Rzeczywiste doświadczenie w ogóle się nie zmieniło - po prostu daliśmy mu lepsze zakończenie.
Audyt produktu pod kątem szczytowych problemów
Oto plan działania:
Mapuj swoje emocjonalne szczyty
Śledź każdy punkt, w którym użytkownicy odczuwają silne emocje
Zwróć szczególną uwagę na stany błędów i przypadki skrajne
Monitoruj media społecznościowe i zgłoszenia do pomocy technicznej pod kątem języka emocji
Napraw swoje zakończenia
Audytuj każdy ekran końcowy przepływu użytkownika
Dodaj pozytywne wzmocnienie do udanych działań
Zamień zakończenie w świętowanie
Zaplanuj powrót do zdrowia Kiedy 💩 uderzy w wentylator (a tak się stanie), miej plan, który zamieni negatywy w pozytywy.
Ostateczna bomba prawdy
Zasada szczytów i zakończeń jest następująca - nie możesz kontrolować wszystkiego, co dotyczy doświadczenia użytkownika, ale możesz kontrolować szczyty i zakończenia. Skup się na nich.
Pamiętaj:
Użytkownicy nie będą pamiętać, ile masz funkcji
Nie będą pamiętać, jak ładny jest twój interfejs użytkownika
Nie będą pamiętać, ile razy wszystko poszło dobrze.
Będą pamiętać:
Jak się czuli w swoim najwyższym/najniższym punkcie
Jak wszystko się skończyło
Spraw, aby te chwile się liczyły.
Twoje działania (ponieważ wszyscy je uwielbiamy)
Sprawdź swoje komunikaty o błędach. Jeśli sprawiają, że użytkownicy czują się głupio, napraw to gówno już dziś.
Spójrz na ekrany zakończenia. Kończysz ze skomleniem czy z hukiem?
Zaplanuj strategie odzyskiwania danych, zanim będą potrzebne.
I co najważniejsze: Pamiętaj, że każda interakcja z użytkownikiem tworzy wspomnienie. Niech to będzie dobre wspomnienie.
Napisz komentarz, jeśli miałeś tak złe doświadczenie z produktem, że zrezygnowałeś z używania czegoś na zawsze, lub tak dobre, że zmieniłeś się w lojalnego fana. Uczmy się od siebie nawzajem.
I pamiętaj: ostatecznie użytkownicy nie będą pamiętać, co zrobił Twój produkt. Będą pamiętać, jak się czuli.
To wszystko, ludzie. A teraz stwórz coś wartego zapamiętania.
🔥 MLA # tydzień 9
Minimum Lovable Action (MLA) to niewielki, możliwy do wykonania krok, który możesz podjąć w tym tygodniu, aby posunąć swój zespół produktowy do przodu - bez remontów, bez czekania na idealne warunki. Napraw błąd, popraw ankietę lub zareaguj na jedną informację zwrotną.
Dlaczego ma to znaczenie? Kultury nie buduje się z dnia na dzień. To suma konsekwentnych, małych działań. MLA tworzy dynamikę - jedno małe zwycięstwo na raz - i zamienia te zwycięstwa w trwałą zmianę. Małe działania, duży wpływ!
MLA: Sesja coachingowa 1:1 z menedżerem produktu (inspirowana The Coaching Habit)
Coaching nie polega na udzielaniu rad - polega na zadawaniu właściwych pytań, aby pomóc komuś odkryć najlepsze rozwiązanie. Jeśli jesteś liderem w zespole produktowym, wspieranie kultury coachingu w codziennej pracy może mieć ogromny wpływ na rozwój ludzi i sposób podejmowania decyzji.
W tym tygodniu zaplanuj rozmowę coachingową 1:1 z jednym z menedżerów produktu w swoim zespole lub członkiem zespołu, wykorzystując metodologię z książki The Coaching Habit autorstwa Michaela Bungay Staniera. To prosty, ale skuteczny sposób na wspieranie ich rozwoju przy jednoczesnym doskonaleniu własnej umiejętności zadawania znaczących pytań.
Dlaczego jest to cenne?
🔹 Pomagasz innym lepiej myśleć - zamiast podawać rozwiązania, umożliwiasz ludziom krytyczne myślenie i samodzielne rozwiązywanie problemów.
🔹 Budujesz kulturę rozwoju - rozmowy coachingowe tworzą bezpieczną przestrzeń do refleksji, która może zwiększyć dynamikę i zaangażowanie zespołu.
🔹 Wzmacniasz swoje umiejętności przywódcze - świetni liderzy nie mówią ludziom, co mają robić; pomagają im odkryć najlepszą ścieżkę rozwoju.
🔹 Zdobywasz nowe spostrzeżenia - coaching to dwukierunkowa ulica. Często takie rozmowy ujawniają perspektywy, których wcześniej nie brałeś pod uwagę.
🏆 Jak przeprowadzić sesję
1️⃣ Zaplanuj 30-45-minutowe spotkanie
Znajdź czas, w którym Ty i menedżer produktu będziecie mogli porozmawiać bez rozpraszania uwagi. Daj im przestrzeń do poruszenia wyzwania, przed którym aktualnie stoją, zamiast z góry narzucać temat.
2️⃣ Ustaw odpowiednią atmosferę
Coaching nie jest oceną wydajności - to moment refleksji i eksploracji. Wyjaśnij, że jest to strefa wolna od osądów, w której mogą przemyśleć swoje wyzwania bez presji.
3️⃣ Użyj 7 pytań coachingowych z The Coaching Habit.
Pytania te poprowadzą rozmowę w naturalny sposób, zachowując jej strukturę:
„Co jest dla ciebie największym wyzwaniem w tej chwili?”→ To otwarte pytanie pozwala im określić swój najwyższy priorytet, a nie być zmuszanym do podjęcia z góry określonego tematu.
„I co jeszcze?”→ Zaskakująco potężne. Pierwsza odpowiedź często nie jest prawdziwą kwestią. To pytanie zachęca do głębszej refleksji.
„Co jest dla ciebie prawdziwym wyzwaniem?”→ Podstawowe pytanie. Ludzie często opisują objawy, a nie przyczyny. Pomaga im to dotrzeć głębiej.
„Co chcesz z tym zrobić?”→ Przenosi punkt ciężkości z analizy problemu na możliwe do zastosowania rozwiązania.
„Jak mogę pomóc?”→ Zamiast zakładać, czego potrzebują, upewnij się, że wyartykułują, jak widzą Twoją rolę w ich wyzwaniu.
„Jeśli powiesz »tak«, to czemu powiesz »nie«?”→ Fantastyczny sposób na podkreślenie kompromisów i zachęcenie do podejmowania strategicznych decyzji.
„Co było dla ciebie najbardziej przydatne w tej rozmowie?”→ Prosty, ale skuteczny sposób na zakończenie sesji chwilą refleksji i wartością na wynos.
4️⃣ Oprzyj się chęci dawania rad - zadawaj pytania.
Jeśli poczujesz chęć podania rozwiązania, zatrzymaj się i zapytaj: „A co jeszcze?”.
Coaching nie polega na zarządzaniu - polega na pomaganiu drugiej osobie w znalezieniu najlepszej odpowiedzi.
5️⃣ Podsumuj kluczowe wnioski
Pod koniec sesji wzmocnij to, co zostało omówione za pomocą krótkiego podsumowania. Możesz nawet wysłać krótką wiadomość uzupełniającą, taką jak:
"Hej, dzięki za nasz dzisiejszy czat! Wspomniałeś, że chcesz przetestować X. Daj mi znać, jak poszło - chciałbym usłyszeć o wynikach”.
Bonus dla zaawansowanych liderów
Jeśli chcesz pójść dalej:
✅ Uczyń z tego cykliczną praktykę - organizuj comiesięczne coachingi 1:1 z różnymi członkami zespołu.
✅ Stwórz coachingowy wątek na Slacku - przestrzeń, w której ludzie mogą dzielić się swoimi refleksjami i spostrzeżeniami z tych rozmów.
✅ Zachęcaj do wzajemnego coachingu - po doświadczeniu sesji zaproś menedżera produktu do przeprowadzenia podobnej z kimś innym w zespole.
Dlaczego to działa?
Niewielki wysiłek, duży wpływ - nie są potrzebne żadne narzędzia ani budżet.
Buduje umiejętności przywódcze poprzez wspieranie rozwoju, a nie udzielanie bezpośrednich odpowiedzi.
Wzmacnia kulturę autorefleksji i odpowiedzialności w zespole.
Pomaga menedżerom produktu wyjaśnić ich wyzwania i stworzyć lepsze rozwiązania.
Zarezerwuj 30-minutowy slot, wypróbuj podejście coachingowe i zobacz, jak zmienia ono rozmowy w Twoim zespole. Małe działania, duży wpływ! 🚀
Co o tym sądzisz? Kto jest pierwszym członkiem zespołu, którego zaprosisz na sesję? 😊
📝 Tajemnice subskrypcji dla zaawansowanych. Opanuj techniki decydujące o sukcesie lub porażce produktów subskrypcyjnych
Psychologia teraz kontra później: Dlaczego produkt subskrypcyjny nie jest skazany na porażkę?
Wyobraź to sobie: Właśnie uruchomiłeś swój produkt subskrypcyjny. Twoje metryki wyglądają fantastycznie - liczba zapisów sięga zenitu, twój NPS sprawiłby, że inni menedżerowie produktu płakaliby z zazdrości, a ty już planujesz, jak wydać ten słodki, słodki MRR. Trzy miesiące później... cholera jasna, gdzie się wszyscy podziali?
Keep reading with a 7-day free trial
Subscribe to 💜 PRODUCT ART 💜 to keep reading this post and get 7 days of free access to the full post archives.